Stowarzyszenie Przyjaciół Ziemi Gliwickiej

Zmiany we władzach Stowarzyszenia Przyjaciół Ziemi Gliwickiej

SPZG potrzebuje liftingu

Stowarzyszenie Przyjaciół Ziemi Gliwickiej ma nowego szefa. 18 kwietnia walne zgromadzenie wybrało na to stanowisko Kazimierza Szymańskiego. Postawiono na sprawdzonego człowieka – Szymański związany jest ze stowarzyszeniem (następcą Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Gliwickiej) od ponad ćwierć wieku, a przez ostatnich kilkanaście lat pełnił w nim kluczową rolę jako szef organizacji, a potem jej wiceprezes.

Co ten wybór zapowiada dla SPZG? Czy nowe w tym przypadku nie oznacza pozostawienie starego? A może, wbrew pozorom, należy oczekiwać zmian? O przyszłości organizacji rozmawiamy z nowym/starym prezesem Kazimierzem Szymańskim

Można odnieść wrażenie, że SPZG, stowarzyszenie o historycznych zasługach, najlepsze lata ma już za sobą. Za ten stan rzeczy odpowiada również pan. Czym więc przekonał pan delegatów?

Obietnicami zmian. A na poważnie – zawarta w pytaniu teza jest na wyrost. Chciałaby podkreślić, że SPZG jest jedną z najstarszych organizacji społecznych w Gliwicach i powierzenie mi funkcji prezesa traktuję jako wyróżnienie. Nie z powodu honorów przyjąłem jednak tę rolę. Stowarzyszenie, które ma zasługi dla życia społeczno-kulturalnego Gliwic oraz edukacji dzieci i młodzieży, zachowuje aktywność. To, że SPZG pozostaje katalizatorem działań dla 80 osób, bo tylu członków liczy, o czymś mówi. O ich zaangażowaniu świadczy również gremialny udział w wyborach nowego prezesa. Posiadam wieloletnie doświadczenie z pracy w organizacjach społecznych i jestem pod wrażeniem ich zaangażowania. Wiele z działań stowarzyszenia nie może się przebić do wiadomości mieszkańców Gliwic i powiatu. Zmiana wizerunku, wyjście z ofertą do szerszych kręgów – tak widzę obecnie swoją misję.

Mieszkańcy Gliwic kojarzą SPZG głównie doroczną nagrodą stowarzyszenia oraz wydawaniem „Zeszytów Gliwickich”.

Służę innymi przykładami. Pierwszym z brzegu są mistrzostwa modeli latających SPZG CUP, wydarzenie o randze międzynarodowej. Laury zdobywa sekcja modelarska, prężnie działa grupa plastyków amatorów Rynek 23, a sukcesy twórców rzeźb lodowych na turnieju w Tokio spowodowały, że o Gliwicach mówił cały świat. Za sprawą SPZG nasze miasto silnie zaznaczyło swoją obecność w ramach Ruchu Regionalistów RP, inicjatywy powołanej do promowania Polski lokalnej. To w Gliwicach, w siedzibie SPZG przy Rynku 23, mieści się zarząd regionalny organizacji. Szeroko współpracujemy również z szeregiem instytucji. W ramach partnerstwa z PTTK organizujemy doroczny zlot młodzieży w Toszku, owocem wspólnych działań z „Nowinami Gliwickim” jest m.in. kalendarz z atrakcjami turystycznymi ziemi gliwickiej oraz konkurs wiedzy o naszym mieście i powiecie dla młodzieży szkolnej, który w ubiegłym roku miał już 20. odsłonę. Wspólnych projektów edukacyjnych i kulturalnych jest o wiele więcej.

Dla części osób jest pan symbolem stagnacji SPZG. Od kilkunastu lat nie może się bez pana obyć żadna kolejna władza w stowarzyszeniu. Do tej pory były to rządy kontynuacji. Ale może szykują się jakieś niespodzianki?

I tu pana zaskoczę. Uważam, że w SPZG przydałoby się świeże powietrze. Są osoby, które straciły zainteresowanie pracą dla stowarzyszenia z braku czasu, sił lub ochoty. Uważam, że powinny ustąpić miejsca młodszym. Myślę, że moi koledzy nie odbiorą tego jego przytyk, zwłaszcza, że sam należę do ich pokolenia, ale wiekiem odpowiadają SPZG, które w roku 2020 obchodzić będzie jubileusz 60-lecia. Na marginesie – z tej okazji chcemy przygotować coś wyjątkowego, a komitet organizacyjny obchodów rozpoczął już prace.

Zależy mi również na zwiększeniu udziału kobiet w szeregach SPZG, bo na razie dominuje tu męski punkt widzenia. Jaskółki już są. Po wyborach mamy panie w funkcji rzecznika prasowego oraz szefa komisji rewizyjnej.

Słabą stroną stowarzyszenia, o czym już mówiłem, jest jego PR. SPZG, jeżeli chodzi o nowoczesne techniki komunikacji, przespał rewolucję XXI wieku. W ramach nadrobienia zaległości w tej dziedzinie odświeżamy stronę internetową (www.spzg.org.pl) oraz wprowadzamy stowarzyszenie w świat mediów społecznościowych. Już jesteśmy na Facebooku.

Zmiana wizerunku pójdzie w parze z rewitalizacją oferty? Czego, po pana wyborze, mogą spodziewać się mieszkańcy w związku z działalnością stowarzyszenia?

– Mamy parę pomysłów. Mój poprzednik, Ryszard Turczyniak, zapowiadał utworzenie punktu informacji turystycznej, my go otworzymy. O rozwinięcie działalności w tym zakresie aż się prosi lokalizacja SPZG. Obecność przy rynku, centrum ruchu turystycznego w mieście i życia artystyczno-kulturalnego, ma marketingowy potencjał. Nie chcemy dublować roli już istniejącego punktu, działającego w kinie Amok, który znakomicie spełnia swoją rolę. Mam na myśli ośrodek łączący funkcje informacyjne z komercyjnymi. W Gliwicach brakuje miejsca, w którym można zaopatrzyć się w pamiątki związane z naszym miastem. Mówię o pocztówkach, kubkach, folderach i innych gadżetach. Sklepik spełniałby również funkcję witryny wystawienniczej artystów i twórców rzemiosła związanych z SPZG.

A oferta nie jest nastawiona na komercję?

Stowarzyszenie, w ramach działań Ruchu Regionalistów RP, mocno zaangażowane jest w przygotowanie obchodów odzyskania niepodległości. Atrakcyjnie zapowiada się inicjatywa spotkań z historią mówioną, kierowanych głównie do młodzieży. W naszym mieście żyją ostatni świadkowie okresu sprzed wojny i wydarzeń tuż po niej, gdy w Gliwicach instalował się nowy ustrój i nowe, bo polskie, państwo.

Propozycją w ramach oferty edukacyjnej jest album fotograficzny o naszym mieście. Mieszkańcy czekają na taką publikację. Pozycje dostępne na rynku są reedycją wydawnictwa z 2006 roku. Gliwice wtedy i dziś to dwa różne miasta.

Innym pomysłem wartym rozważenia są znane z innych miast „ławeczki historii”. To postumenty z tabliczkami upamiętniającymi postaci zasłużone w historii Gliwic, w miejscach symbolicznych dla ich biografii. Różewicz, Różycki, Troplowitz to nazwiska, które przychodzą na myśl jako pierwsze. W założeniu lista osób godnych uhonorowania miałaby powstać z pomocą mieszkańców, na przykład poprzez plebiscyt w internecie.

Skąd na to wszystko pieniądze?

Szansą, do tej pory zaniedbywaną przez stowarzyszenie, są środki z programów unijnych. SPZG jest dobrą, sprawdzoną w toku kilkudziesięciu lat działalności marką, z bogatą tradycją i dorobkiem. Wymaga jedynie liftingu, z wykorzystaniem możliwości współczesnych środków komunikacji i zewnętrznych zasobów pieniężnych.

rozmawiał: Adam Pikul

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *